翻訳: 投稿連隊. 覆す.
Wszystko wiem i wszystko znam Na pamiec kazdy dzien Wszystko jest w porzadku Kiedy mamy jeden cel Po ulicach snuja sie przechodnie bez znaczenia
Chodzisz, zataczasz sie od sciany do sciany Idziesz splugawiony idziesz nabrany Prowadza cie w pole, w polu jest zamiec I widzisz ktos kopie doly,
Dobrze bo nogi nie spetane Moge biec kiedy sciga ktos Ped wiatru galop galop Nerwy miesnie szybkosc Sila moc To horyzontu staro gniada Rzeka Madrosc
Dlaczego umieramy z opaska na oczach Byc moze nie wierzymy w nowe dni i nowe sny Nic nie ma i nic nie bedzie A wszystko jest jak pedzacy pociag Dlaczego
To, co jest naprawde, to dla mnie krotkie chwile Kiedy wiem, ze to co was otacza To tylko martwe cos, kruche jak szklo Nic was nie boli, nic nie czujecie
Patrze w ich oczy zamglone Obledem Gdy tratuja jedni drugich W pogoni za szczesciem Zakladaja nowe konta Licza procenty Uzaleznia ich od siebie
Ja nie interesuje cie, nakladasz twarze zle Pochlaniasz czarna pustka mysli krzyk, zostawiasz mnie Jak co dzien peka glowa i ktos odwraca twarz Znow
Czas juz czas porabac wielki las Nie moge na was patrzec nienawidze was Czas juz czas porabac wielki las I zrobic ciasna trumne dla kazdego z was
Tylko zmieniaja sie kolory - zielony, zolty i czerwony Tylko zmieniaja sie kolory - zielonyi czerwony Przypadkowi przechodnie potracaja mnie w biegu
Mrok, czastka mnie i postacie skulone w mroku Fale, fale powietrza i tak wszystko zrobiono Moja wiara tu umiera Moja wiara tu umiera Chwila bez opieki
Budujemy sobie klatke Nasze wlasne getto Krzyczac tyle o wolnosci Pilnujemy siebie sami Nikt sie nie wychyli poza Wyznaczona linie by cos zmienic
Nigdy nie zobacze tamtych gwiazd Juz nigdy Gwiazdy dawno rozwial wiatr I znowu ten deszcz Choragwie dalej Mokre od lez I znowu ten deszcz Ten
Nie ma gdzie na dupie usiasc Na stojaco wzdychamy W imie jakichs wyzszych racji Zasypuja nas bombami Nie ma nawet dokad uciec Przed goracym zniszczeniem
W oknach twarze zapomniane Czasem myslisz o nich tak, ze az sie przysnia Obudziles sie znow sam na koncu swiata W pustej bramie To nie to miasto,
Nie mam nic, nie ma mnie. Slysze kroki, slysze glosy. Rownomierny tupot lap, szelest slow i szepty krat. Kiedy ide po ulicy w miescie, pod nogami znow
Ostatni, Ostatni raz Podaje Ci reke Caluje w twarz Nie pytaj, dokad ide I tak juz nic nie slysze Nie wierz w to, ze Mozna kochac nie mowiac nic
Bezpieczni i zdrowi Idziecie przez zycie Jak po trawie krowy Jak po trawie krowy Obojetnie spokojnie Przechodzicie w poblizu Ktos umiera na krzyzu